Rynek mikromobilności eksplodował – w 2024 r. Polacy kupili ponad 120 tys. e-rowerów, a w brytyjskim Londynie strażacy odnotowali 175 pożarów akumulatorów, co przełożyło się na 211 zdarzeń w całym kraju. Choć w Polsce oficjalnie zgłoszono „zaledwie” kilkadziesiąt przypadków, płomienie potrafią mieć spektakularne skutki: styczniowy pożar hali Mevo w Gdańsku strawił 1,5 tys. jednośladów przeznaczonych do systemu bike-sharingu. Eksperci podkreślają, że geografia nie ma znaczenia – ogniwa litowo-jonowe zawierają taką samą chemię od Pekinu po Wrocław, a proces runaway thermal przebiega identycznie. Wystarczy, by ogniwo przekroczyło 130 °C, a samoczynnie podniesie temperaturę o kilkaset stopni, wyrzucając płonący elektrolit na metr w górę.
Czy to znaczy, że każdy e-rower jest tykającą bombą? Statystyki amerykańskich i europejskich firm wynajmujących pokazują, że do zapłonu dochodzi średnio w jednym na 15 000 egzemplarzy, co plasuje ryzyko na poziomie ułamka promila – jednak konsekwencje są na tyle poważne, że warto traktować każdy akumulator jak zbiornik paliwa. Największe zagrożenie stwarzają zestawy aftermarketowe i domowe przeróbki – w 46 % brytyjskich zdarzeń akumulatory pochodziły z konwersji „garażowej”, bez homologacji CE. Badania QBE wskazują też, że 9 na 10 pożarów rozpoczyna się podczas ładowania, gdy moduły BMS próbują wyrównać napięcie między celami. Tymczasem oryginalne ładowarki wyposażone są w termistory i odcinają prąd powyżej 45 °C – dlatego producent roweru i ładowarka „z aukcji” to duet, którego strażacy serdecznie nie polecają.
Standard NFPA 855 i karty charakterystyki producentów jasno mówią: akumulator litowo-jonowy ładujemy w otwartym, wentylowanym miejscu, na podłożu niepalnym, z dala od dróg ewakuacyjnych. Idealny scenariusz? Balkon osłonięty od deszczu lub garaż wyposażony w czujkę temperatury. Jeżeli musimy ładować w mieszkaniu, podsuńmy pod baterię metalową tacę i zachowajmy przestrzeń 30 cm od ścian. Każde urządzenie powinno unikać „szybkich” ładowarek o prądach powyżej 4 A – NFPA wskazuje, że im wolniejsze ładowanie, tym niższy pik termiczny w ogniwie, co ogranicza degradację separatora. Nie zaszkodzi też raz na miesiąc odczytać licznik cykli w aplikacji producenta: po 800–1000 cyklach pojemność spada poniżej 80 %, a ryzyko zwarcia wzrasta wykładniczo. Wówczas taniej (i bezpieczniej) jest wymienić pakiet niż liczyć, że „pojeździ jeszcze sezon”.
A co, jeśli w trakcie ładowania poczujemy „słodki, chemiczny” zapach lub usłyszymy syk? Po pierwsze – nie dotykajmy baterii gołymi rękami. Strażacy radzą, by w rękawicach ognioodpornych chwycić rower za koło i wystawić na otwartą przestrzeń. Jeżeli nie ma takiej możliwości, zamknijmy drzwi do pomieszczenia, otwórzmy okno i natychmiast wezwijmy 112. Badania opisane w „Energies” dowodzą, że nie ma skuteczniejszego środka gaśniczego niż woda – ciągły strumień pod ciśnieniem 4 bar potrafi zbić temperaturę ogniwa z 500 do 100 °C w 90 sekund. W praktyce PSP podaje wytyczną 10–15 l na ogniwo; stąd zalecenie, by garaże podziemne wyposażone były w hydrant 52 mm w zasięgu 10 m. Gaśnice proszkowe typu ABC nie chłodzą, a jedynie dławą płomień, więc po kilku minutach reakcja może powrócić.
W 2025 r. do konsultacji trafiła europejska Dyrektywa Bat-Safe, która nałoży na producentów obowiązek montażu czujników gazu halogenowego HF-P (powstającego podczas rozkładu elektrolitu) oraz kodowania ładowarki pod konkretny numer seryjny pakietu. Polska już dziś pracuje nad implementacją tych zapisów, a KG PSP uczestniczy w grupie roboczej ds. wytycznych ratowniczych. Równolegle urzędy marszałkowskie rozważają wprowadzenie zakazu wnoszenia e-rowerów na klatki schodowe budynków wielorodzinnych – podobne przepisy działają w Nowym Jorku od 2023 r. Strażacy przyklaskują: korytarz to droga życia dla kilkudziesięciu lokatorów, a płonący rower w wąskiej przestrzeni odcina ucieczkę w kilkanaście sekund. Do czasu wejścia regulacji w życie każdy użytkownik może jednak zrobić wiele sam: czytać instrukcję, używać oryginalnych części i nie lekceważyć pierwszego podejrzanego zapachu.
Podsumowując: akumulator w rowerze mieści energię równą 30 gaśnicom pianowym. Z jednej strony pozwala pokonać 100 km bez spalin, z drugiej wymaga elementarnej dyscypliny. Kontroluj temperaturę, ładuj na niepalnym podłożu, trzymaj gaśnicę wodną 6 l w pobliżu i nigdy nie zostawiaj ładowania bez nadzoru w nocy. To proste nawyki, które – jak pokazują analizy straży – redukują ryzyko niemal do zera. A jeśli mimo wszystko coś pójdzie nie tak, Twoje mieszkanie nie zamieni się w laboratorium chemiczne, lecz pozostanie miejscem, do którego strażacy wejdą bez ryzyka opóźnienia. Zachowuj się jak inżynier bezpieczeństwa swojego sprzętu, a perspektywa „wybuchowego” hobby pozostanie wyłącznie tabloidowym nagłówkiem.